Poprzednie moje posty, także wśród Czytelników korespondujących za pomocą e-maili, spowodowały pewne zamieszanie, chociaż z zupełnie innych przyczyn, niż te, które wynikały z komentarzy. Skoro tak to obiecuję się poprawić, i swoje zamiary będę skrupulatnie wyjaśniał. Zgodnie z przyrzeczeniem dzisiaj na próbkę dwa zdjęcia modelek
wykonane w 1968 r. z wykorzystaniem t.w. "światła naturalnego", i z t.zw. "perspektywy panoramicznej" - pisałem o tym na stronie:
http://foto-anzai.blogspot.com/2013/06/perspektywa-zabia.html
Zdjęcia te przed prawie 50 laty początkowo odrzuciłem, gdyż nie spełniały ówczesnych wymogów - w trakcie robienia zdjęć nie zauważyłem, że światło padające na modelkę zostawia cienie firanki i filodendrona. Po usunięciu obu przeszkód wykonałem historyczne już zdjęcie (kopia w nagłówku), i szereg innych nie mniej atrakcyjnych. Dopiero po kilku latach, przypadkowo pracując na "extra hard" papierach i podobnym wywoływaczu udało mi się wyciągnąć kontrasty. Przypominam: rok 1968 r., oraz technika i fotochemia tamtych czasów.
Dla potrzeb bloga do tych zdjęć powróciłem ponownie, bo dzisiejsza grafika komputerowa daje o wiele większe możliwości. Z uwagi na to, że pomiędzy światłem z okna, a modelką musiałem jakoś umieścić aparat, zastosowałem obiektyw szerokokątny f38 (aparat Praktisix). Z tego powodu modelka ma na zdjęciu "749 a3" typowy kształt "gruszki"
a na kolejnym "750 a3"
prawe biodro ma nieco większe od lewego. Aby nie było nieporozumień wyjaśniam, że pasek powyżej pępka to ślad po rajstopach, a pasek poniżej to od majteczek.
Oba zdjęcia są klasycznym efektem t.zw. zdjęć "samojebków" wykonywanych np. sobie telefonem z wyciągnietej ręki. To tyle na razie, innych zdjęć chwilowo nie będę przygotowywał w oczekiwaniu na e-maile (chociaż wolę komentarze, bo zakładałem, że blog będzie poradnikiem dla wszystkich czytających go).
W poście j.n.:
http://foto-anzai.blogspot.com/2013/06/wnetrza-architektoniczne-krzeszow-gdansk.html
opisałem moje pierwsze profesjonalne, chociaż przypadkowe, zetknięcie się z fotografią architektoniczną. Od tego czasu sporadycznie wykonuję różne dziwne zlecenia. I tak, w 1967 r. na wycieczce szkolnej wykonałem zdjęcie kościoła Wang k. Karpacza (czarno- baiałe j.n.).
Jakimś cudem, bo nielegalnie, udało mi się wykonać także zdjęcia wnętrz. W połowie lat 80' ub.w. w kościele doszło do pożaru, który został szybko ugaszony, ale wcześniej zdążył zniszczyć część wyposażenia. Zdjęcia moje wykorzystano, ale kilka tygodni temu, od skromnego norweskiego wydawnictwa bedekerów, otrzymałem propozycję wykonania grafiki opartej na nieistniejącym już otoczeniu kościoła Wang.
Wydawca, jako podkład proponował moje zdjęcie, ewentualnie sugerował nawiązanie kontaktu z autorem n.wym. zdjęcia.:
http://chojnow.pl/news/news/viewImage/id/2891
lub innych podobnych, korespndujących do tamtych czasów. Jak można się przekonać:
https://www.google.pl/search?q=%C5%9Bwi%C4%85tynia+Wang+obrazy&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=8cH9UoW2JpOjhgfYq4HQAQ&ved=0CCwQsAQ&biw=1280&bih=909
oferta jest może i bogata, ale ta sprzed połowy wieku technicznie jest niewystarczająca. Zabrałem się więc do roboty.
Wstępny szkic (przetworzenie obrazu czarno białego na kolorowy) nie jest trudnym zajęciem, o ile zna się kolorystykę obiektu.
Ponownie przypominam, chodzi o 1967 r. Oto co w ciągu kilkunastu minut udało mi się "sfotoszopować" jak powiedziała jedna z moich koleżanek.
Prawda, że wygląda fatalnie? No właśnie, oryginał zaprezentuję, gdy zostanie wcześniej wydrukowany w norweskim bedekerze. W ten sposób chciałem otworzyć nowy temat, ale sądząc po ilości e-maili, i najczęściej odwiedzanych stron, będę jeszcze nie raz musiał powrócić do modelek.
PS. Zdjęcie Wang zostało wykonane w rozdzielczości 2816x2112 px, a więc po zmniejszeniu do ok. 860-600 px (taka rozdzielczość najchętniej stosuje na tym blogu) na pewno coś tam się poprzesuwa, zniekształci, itd. Zdjęcia na krawędziach nie są przycięte, technika jest taka sama jak z obrazem olejnym, gdzie obraz jest kadrowany dopiero po włożeniu go w ramy.