sobota, 7 maja 2016

Długi weekend na żaglach, sztalugach i grillach

To miał być długi przyjemny weekend i w zasadzie taki był, gdyby nie obowiązek wszechpolskiego grillowania, ale o tym napiszę w innym miejscu. Efektem weekendu miał być typowy "widoczek", który prezentuję poniżej:


A teraz o obiecanych wcześniej technikach wirtualnego "malowania" na sztalugach. Wykorzystałem ogólnodostępne graficzne programy tworzenia grafiki rastrowej i wektorowej. A więc, tak jak w realnym malarstwie olejnym (można też robić akwarelami, czy ołówkiem) przygotowujemy blejtram. Oczywiście pomijamy etap naciągania płótna na własnoręcznie zbite ramy i pokrywania różnorodnymi czarodziejskimi podkładami, suszenia, garbowania, itd., itp., tak jak to robili dawni mistrzowie pędzla i palety.


W grafice wirtualnej wystarczy zakreślić ramy obrazu, w moim przypadku było to tylko 1024x768 px, rozdzielczość najczęściej pojawiająca się na różnego rodzaju wyświetlaczach. Grafika wektorowa wymaga wcześniejszego położenia tła (zwanego także gruntowaniem), wtedy możemy wykorzystać możliwości łączenia się kolorów, przenikania, rozmazywania, uzyskiwania wypukłości, drukowania w 3D, itp, efektów, pisałem o tym tutaj:      
http://foto-anzai.blogspot.com/search/label/Teoria


Jak widać na rys. "etap 1" poniżej
ograniczyłem się tylko do położenia podstawowych barw. Ta podstawowa czynność, czyli wybór koloru, jest chyba najważniejszym etapem tworzenia obrazu zarówno w wirtualu, jak i w realu. Dalej poszło już gładko.


Etap 2 poniżej to naniesienie konturów głównych elementów obrazu. Tu należy tylko dbać o proporcje, kształty i perspektywę.



Na etapie 3 rozmazujemy kolory i ewentualnie uwidaczniamy szczegóły obrazu.



Teraz - etap 4 - staramy się odtworzyć główne elementy obrazu powyżej lustra wody. To ważne, bo w następnym etapie, elementy te, będą musiały się "odbić" w wodzie.



Etap 5 stanowi o prawdziwej wartości naszego obrazu. Problemem jest to, że obraz odbity w wodzie jest zmieniony o tę samą wartość tonalną, czyli po prostu jest nieco "zimniejszy". Dodatkową trudnością jest to, że woda w rzece płynie, a więc obraz odbity, będzie miejscami zniekształcony, a nawet przerywany. Pojawią się też barwy niewidoczne na wybranym kadrze obrazu. Jest to niebo, które odbija się w wodzie.



Etap 6 to właściwie ostatnie "pociągnięcia pędzlem", tutaj - jest to obraz "6" zamieszczony na wstępie postu, widać wzmocnienie czerwonych barw liści na krzakach z prawej strony, oraz poprawienie kontrastu liści na drzewie. Pisząc "właściwie" mam na myśli to, że "prawdziwy" obraz zostanie jeszcze upiększony automatycznymi technikami barwienia, zakodowany, opublikowany, "przycięty" i ... sprzedany, oczywiście o ile spodoba się odbiorcom.
.

16 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie, chociaż nie wiem, czy zasłużone. To jest tylko odtworzenie natury, i technik. Od siebie prawie nic nie dodałem, bo i nie o to chodziło. ;)

      Usuń
  2. Przepraszam, ale muszę trochę pomarudzić: Dlaczego obraz jest taki rozmazany? Być może działa u mnie sugestia i patrzę na obraz w kategorii fotografii. Wtedy mój ułomny umysł domaga się wyraźnych konturów i kontrastów. Czy powinnam umysłowi i zmysłom wytłumaczyć, że to obraz malowany fotograficzną techniką? Dać mu "po łapkach" i powiedzieć "ty durnowaty, nie zrozumiałeś?".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marudź, marudź, bo to słuszna uwaga. Gdy na krótko odchodziłem od ekranu to wydawało się, że najciekawszy jest obraz "etap 2", bo ponieważ znałem treść obrazu to był on bardziej tajemniczy. To rozmazanie to mgła, widoczna tylko na ekranach do grafiki, niestety zauważyłem to dopiero później. Poprawiłem, ale tylko na tym zawieszonym w sieci do sprzedaży. Z tym zawsze, tak jak z metalizowanymi kolorami jest problem, bo zwykłe ekrany zamiast srebra pokazują szary kolor, a złoto przerabiają na żółty. Tutaj chodziło mi o pokazanie techniki graficznej. W tym celu zresztą pozostawiłem wiele niedoróbek, aby dociekliwi Czytelnicy mogli śledzić powstawanie obrazu.

      Usuń
  3. Przyznam się szczerze, że kompletnie nie znam się na sztuce plastycznej, a o malarstwie nie mam bladego pojęcia. Tym bardziej jestem pod wrażeniem Twojego talentu, brawo :) Przyglądając się po kolei etapom powstawania tego dzieła, stwierdziłam, że tak na prawdę każdy z nich mógłby być odrębną częścią tego konkretnego obrazu. I etap kojarzy mi się np. z morzem lub jeziorem, coś tak jakby tafla wody łączyła się z niebem. Widziałam czasem obrazy namalowane właśnie z taka mgiełką, wyglądały jakby były rozmazane, jednak mi się to podobało, nadawało takiego specyficznego uroku i pewnej tajemniczości. Ogólnie, lubię oglądać obrazy zwłaszcza przedstawiające różne krajobrazy, zawsze marzył mi się taki duży w salonie z widokiem morskim lub górskim :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym talentem to duża przesada, ale dziękuję. Mamy podobny gust, sam byłem zaskoczony, gdy z pewnej odległości zerknąłem na te obrazy.
      Kiedyś w czasach PRL na jednej ścianie miałem wyklejoną tapetę z widokiem na las. Kilka razy odświeżaliśmy mieszkanie, ale tapeta zawsze zostawała, aż sąsiad z góry zalał nas wodą.

      Usuń
  4. ciekawe - ile czasu zajęło?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrzucenie tła i konturów to kwestia najwyżej kilkunastu minut. Znacznie więcej, bo ok. 2 godz. zajęło mi wykańczanie szczegółów (na szczęście GIMP ma narzędzia umożliwiające szybkie "malowanie" chmur, wody, a nawet drzew). Rozsmarowywanie barw najlepiej robi się jakimś programem wektorowym, może być np. Art Rage 2,6. Najwięcej czasu pochłania jednak odbicie konturów w wodzie, bo - o ile nie ma się zdjęcia/obrazu i maluje z natury - trzeba sobie wiele wyobrazić; do tego załamanie barw w wodzie, itd. Ja kilka takich widoczków malowałem przez cały 4-dniowy weekend, przeznaczając na to ok. 2 godz. dziennie.

      Usuń
  5. To się chyba artyzm nazywa?
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym to raczej nazwał autyzmem, ale dzięki za miłe słowa. :)

      Usuń
  6. Wygląda artystycznie - można bez żenady powiesić na ścianie. Pytanie - czy nie za łatwo osiągnąć dziś ten artyzm? Swego czasu odpowiedziałem sobie - za łatwo. I przestałem się bawić w przeróbki.
    Niecierpliwie czekam na opowieść o ,,wszechpolskim obowiązku grillowania".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ścianie może wisieć, ale do artyzmu daleko. Bliżej za to do potrzeb marketingowych, ten rynek nadal jest nienasycony.

      Usuń
    2. Widzę w tym obrazku coś więcej niż to co przedstawia. Rozbudza moją wyobraźnię. Tworzą się mimowolnie historie wykraczające poza tą scenę. I to jest artyzm właśnie. Odbiorca decyduje!!!

      Usuń
    3. No cóż, w tym obszarze przyznaję Ci rację, autor niewiele ma do "gadania", bo tu decyduje odbiorca, i to on wyznacza wartość produktu/dzieła. Muszę się przyznać, że jednak efekt końcowy nie oddaje tego co widziałem. Nad tą mgłą muszę jeszcze popracować, i o tym będzie m.in. druga część grillowania.

      Usuń
  7. -- jako typowa romantyczka właśnie tak też odbieram Twój obraz no może jakiejś starej łódeczki mi tu brakuje... ale to oczywiście moje "widzimisie" ... pozdrawiam mistrza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łódeczka była, stara, porośnięta mchem i wodorostami, ale nie dała się podprowadzić na "plan zdjęciowo obrazowy". ;)
      Dzięki za pochwałę.
      Odpozdrawiam.

      Usuń