środa, 9 września 2015

W moim magicznym ogrodzie...

https://www.youtube.com/watch?v=qKAz9zlk6Xw
Ogród był bajeczny. Początkowo nie przypominał jednak niczego ... pusty wykarczowany plac, ze starym domkiem do remontu. Tutaj:
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrbRUz9QPsJgq0IFRzHNb_joepuHC3aSM8cBpqm82T3BYfC77DdV0mEZJT9XVI4LCLxO9ypbecEFXxE0_OQlhl5Qf-EGBjCMfLZRybr6dmaFvCjEVy586ohULhRaEQbs3Ru8TyZdOLuJ0/s640/1203+a1.jpg
w 1947 r. po zawarciu związku małżeńskiego, zamieszkali moi rodzice. Jak powstawał ogród pisałem wcześniej w poście:
http://foto-anzai.blogspot.com/2015/07/studnia-pnaca-roza-i-inne.html#comment-form


W archiwach t.zw. "zdjęć nigdy nie wywołanych" znalazłem trzy poniższe zrobione prawdopodobnie na przełomie wiosny i lata 1959 r. Każdy kto próbował w tamtych latach robić amatorskie zdjęcia pod drzewami wie, że ta sztuka nie zawsze udawała się. Polskie błony filmowe "Fotopan" nie miały zbyt szerokiej tolerancji na czułość i nie korygowały błędów oświetlenia tak dobrze jak późniejsze błony wielowarstwowe takich znanych firm jak n.p. "ORWO", czy "Kodak". Stąd też nie dziwię się, że poniższe zdjęcia poszły do lamusa, gdzie - jak się wydaje - po 52 latach (!) doczekały lepszych czasów, i po raz pierwszy ujrzały światło dzienne.


To zdjęcie powyżej jest najbardziej charakterystyczne dla tajemniczości ogrodu w którym rosło prawie wszystko, od chwastów, aż po wyszukane gatunki. W opcji czarno białej trudno ocenić jaką właściwie florę zdjęcie przedstawia. Dopiero sztuczne pokolorowanie pozwala na rozróżnienie gatunków. A więc pnąca róża jest w tym bardziej czerwonym kolorze. Róża nie chciała rosnąć tam gdzie przerzucaliśmy jej pnącza, uparcie rozrastała się w objęciach jabłoni (to te bardziej różowe kwiatki). Z tyłu fioletowe irysy, i jaśniejszy powój ogrodowy, żółte kwiatki były bardzo nietrwałe, i jako polne, w nocy zamykały się. Przetrwały zresztą tylko 2-3 lata. No i oczywiście siostra z naręczem tulipanów, przetrwała znacznie dłużej. ;)



Zdjęcie 1248 c1 było najtrudniejsze do odzyskania. Silne światła i jeszcze silniejsze cienie nie dawały żadnych szans. To zdjęcie składa się właściwie z trzech równoległych, ponieważ zakres programów graficznych nie przewidywał takiej rozpiętości kontrastu. Jak widać po kilku latach od zasadzenia drzewka osiągnęły wysokość ok. 5-6 metrów i nadawały się do zdobywania. W ogrodzie wchodziłem na wszystkie, które wydawały się utrzymać mój ciężar, ale zdobywałem także te kilkunastometrowe (np. kosztela). Jabłoń zachwycała nie tylko kwiatami, ale i pięknymi dużymi owocami, które dojrzewały dopiero po zdjęciu z drzewa.















Zdjęcie 1355 a1 (przedstawiam je jako dowód, że nie są to zdjęcia montowane) to typowa wizyta rodzinna. Właściwie każdy gość, który pojawił się w tym okresie u nas, wychodził z jakimś prezentem w ręku. Dla ciotki Eugenii były tulipany, siostra wybrała najpiękniejsze bratki. Ogród był piękny o każdej porze roku, zimą rosły ciemierniki, a wczesną wiosną pomagałem krokusom odgrzebując je spod śniegu. Niestety, a dla mnie na szczęście, ogród w założeniach miał być dzikim ogrodem. Tak więc po kolejnych kilku latach krzewy hodowlane i kwiaty uprawowe ustąpiły pola dzikiej roślinności.










Wokół drzew i na płotach zapanował bluszcz, i dzikie winogrono, w mniej dostępnej części ogrodu zaczęły się pojawiać jeże, i węże, czasami przemykał zając. Kilkadziesiąt metrów za płotem przebiegał rów, to były cieki wodne wybudowane przez mieszkających tu wcześniej tkaczy (obróbka lnu, farbowanie). W czasie długotrwałych deszczów, albo gwałtownych odwilży w tylnej części ogrodu pojawiał się strumyk, a w nim malutkie rybki wielkości zapałki. Na jesieni 1963 r. wielkie buldożery zrównały wszystko z ziemią i zasypały gruzem budowlanym. Wkrótce w tym miejscu pojawiły się blokowiska ...
.

16 komentarzy:

  1. Ślicznie i lirycznie w tym ogrodzie. Tym bardziej, że odkrywasz go po 52 latach! Jaka szkoda, że te buldożery pojawiły się na zakończenie. Wrrr...
    Z zachwytem patrzę na wizytowy strój dziewczęcy: płaszczyk, rękawiczki, torebka przerzucona przez łokieć... Prawdziwa młoda dama.
    "Dziś takich dziewczynek już nie ma" - chciałoby się zaśpiewać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero po Twoim komentarzu skojarzyłem dlaczego siostra była tak na wizytowo. Pod tym płaszczykiem ma przecież cały "mundurek" komunijny, a z ciotką szła do (albo z) kościoła. Teraz widzę, że jej podkolanówki (wyżej) też powinny być białe ...
      A jak moje rajstopki, nie były uroczo poskręcane? ;)

      Usuń
    2. Rajstopki jak zwykle szykowne. Ejże, dopominasz sie o komplementy bo pochwaliłam dziewczynkę a pominęłam chłopca. Zazdrośnik:))

      Usuń
    3. O te rajstopki też stoczyłem wygraną bitwę. Jeszcze tylko do komunii musiałem iść w krótkich spodenkach (bo garniturek był wcześniej szyty), potem rajstopki poszły do lamusa. Ale nie było to dobre rozwiązanie, bo ze spodni szybko wyrastałem, i miałem albo za długie, albo za krótkie.

      Usuń
  2. Klik dobry:)
    Tak się zastanawiam, czy Anzai jest bardziej liryczny czy techniczny? Romantykiem przecież trzeba być, aby takie zdjęcia na światło dzienne wystawiać, ale nie jest to przecież możliwe bez techniki. Czy jest już wymyślona nazwa dla tego rodzaju sztuki?

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rom-tech Anzai?, albo tech-rom.......

      Usuń
    2. Mamy abstrakcjonizm, ekspresjonizm, futuryzm, impresjonizm, kubizm, naturalizm, prymitywizm, surrealizm, konceptualizm, minimalizm, modernizm, to... może ... ANZAIZM ?

      Usuń
    3. Świetne, brawo - zaakceptowane :-)

      Usuń
    4. Ale nie zamykajmy jeszcze konkursu na nazwę. Chyba... że Anzai nas zaraz pozamyka :)))

      Usuń
    5. @alElla 8:35
      Sam nie wiedziałem kim mam być dlatego, dla pewności, studiowałem na uczelniach humanistycznych i technicznych, ale nadal nie wiem.
      Kilkanaście lat temu próbowałem uruchomić takie studio przetwarzania zdjęć analogowych czarno białych na cyfrowe, ale wiadomo mafia i konkurencja.
      Jednak teraz widzę, że "tego" nie da się odtworzyć bez współpracy tych co robili i tych co byli na zdjęciach, z tymi co je mają przetwarzać.
      Dla mnie szokiem był, i jest, ten pusty plac z kikutami małych drzewek, bo aż trudno sobie wyobrazić, że tu po paru latach odbywały się huczne przyjęcia (dwie komunie i wesele), a ja prowadziłem szalone zabawy z kolegami.

      Usuń
    6. @maradag 9:26
      Romem nie byłem, chociaż może to i ciekawe życie ... ;)

      Usuń
    7. @alElla 10:10
      Założeniowo odpowiadał by mi Dadaizm (odrzucał wszystko), ale "kudy Anzaizmowi do kiercelaka"?

      Usuń
    8. Tak, tak! To anzaizm bez wątpienia.

      Usuń
  3. Piękne wspomnienia, piękny ogród,:-) brzydkie bultożery :-(

    OdpowiedzUsuń