piątek, 30 października 2015

Między zdjęciem a obrazem


Mam pecha. Zamiast kliknąć "wydrukuj w sieci" kliknąłem "wyślij do sieci" i opracowywane zdjęcie, które przerabiałem na obraz olejny (widok jak wyżej przypominający słynne jelenie na rykowisku) poszło w wirtualny świat zgodnie z adresem "pisz na Berdyczów". Obraz, który miał zawisnąć u jednego klienta poszedł w świat niedokończony (fale na morzu) nieopisany, niepodpisany i niezabezpieczony. Oczywiście pechowe zdarzenie próbowałem odwrócić, ale wiadomo, że co raz w sieci to na zawsze nie nasze. Pozostało więc tylko podpisać produkt i wpuścić na kilka blogów.



Zasadniczym tematem notki miał być jednak "fotel". Zaczęło się bowiem niewinnie w 1969 r. Jako pełnoletni i pracujący w przerwie wakacyjnej student, wziąłem kredyt z ORS-u (Obsługa Ratalnej Sprzedaży) i zakupiłem modną wówczas ławę, 2 fotele, oraz akustyczną wykładzinę na ściany, wszystko produkcji NRD (vide zdjęcie wyżej "1410 a1"). Najbardziej byłem zadowolony z wykładziny, bo znacząco podniosła jakość dźwięku stereo. Dopiero po kilkudziesięciu latach zorientowałem się, że fotel też był przyczyną wielu sukcesów.



To zdjęcie wyżej kilka lat temu stało się osnową do t.zw. "lokowania produktu"














Nie wszystkie zdjęcia były udane ("1431 a6")




































Niektóre ("0763 a1") stanowiły tylko wartość sentymentalną.

















Inne ("1431 a4" wyżej ) może jeszcze odżyją w nowej formie ...
.

25 komentarzy:

  1. No fakt. Fotel Ci się udał :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Eeeee... Ja miałam lepszy fotel bo obrotowy! Fason podobny ale nogę miał jedną i kręcił się w kółko. Wszystkie dzieci uwielbiały te fotele. Trzeba też przyznać, że fason tych foteli był idealnie dopasowany do standardowych kształtów człowieka.
    Wnętrze pokoju na zdjęciu 1410a1 przepiękne i takie stylowe! Ach, telewizory na czterech nogach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było jedno z trzech mieszkań po zmarłej rodzinie. Nie udawało się go "sprzedać", a żal było oddawać, więc tanim kosztem zrobiłem z niego warsztat elektroniczny i fotoatelier. Telewizor na nogach był super! Ale polowałem na niego przez ponad pół roku.

      Usuń
    2. Teraz dojrzałam, że Pani czyta gazetę pod tytułem "itd" a obok telewizora zwisa obowiązkowa paprotka, z drugiej strony równie popularny fikus! Same symbole PRL na tym zdjęciu! Aż szkoda, że Państwo nic nie jedzą i nie piją. Byłoby symboli jeszcze więcej:))

      Usuń
    3. Paprotka była super, miała pierzaste liście. Stawiano ją koło tv, bo podobno neutralizowała szkodliwe promieniowanie. Jedliśmy paluszki i popijaliśmy wermutem (było takie smaczne wino ziołowe). Najciekawszy symbol zauważyłem dopiero teraz, to baletnica przywieziona przez stryja legionistę z pobytu w Japonii - stoi na telewizorze. Niewątpliwym symbolem PRL jest koszula z błyszczącego wzorzystego bistoru jaką mam na sobie. To też był hit.

      Usuń
    4. Acha, ORS oznaczał też "Ostatni Ratunek Społeczeństwa" - zapamiętałam jak rodzice żartowali.
      Na telewizorze powinna leżeć koronkowa serwetka wydziergana szydełkiem aby Baletnica miała miło pod stopami:)))
      Koszula jest super ale na zdjęciu nie widać faktury materiału za to rozpoznaję krój spodni u Pani - szerokie nogawki!

      Usuń
    5. Gratuluję doskonałego PRL-oznawstwa. Kredyt wziąłem z ORS-u, bo polowałem na tę wykładzinę akustyczną, i "Meluzynę" (radio stereo za 12.000 zł.). Meluzyny nie było, więc kupiłem "Elizabeth" na licencji japońskiej. Może stąd ta baletnica wskoczyła na tv? Koronki jakieś mama przynosiła mi na telewizor, ale konsekwentnie je zdejmowałem. A spodnie fajne, ale wolałem mini. ;)

      Usuń
    6. Ba, któż ma lepiej znać realia PRL jak :" My młode pokolenie urodzone i wychowane w wolnej i niepodległej Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej...." To słowa z jakiegoś ślubowania, chyba w Liceum?
      W PRL nastąpił rozkwitła moda na damskie spodnie jak się okazuje ku rozpaczy takich jak Ty miłośników kobiecych nóg:)))
      Często słyszałam gniewne pomrukiwania panów: "Co one robią? Chowają najładniejsze fragmenty swojej sylwetki, kto to widział? No i włosy ścinają na krótko! Zgroza"

      Usuń
    7. To "młode pokolenie" kojarzy mi się z wypowiedzią Hłaski, ale nie jestem pewien.
      Fatalna to była moda dla młodych zgrabnych dziewczyn, spodnie jeszcze dało się wytrzymać, bo były "biodrówkami", ale te ortopedyczne buty na koturnach - masakra. I to, niestety, wraca. :(

      Usuń
  3. To były czasy. Polowaliśmy na wszystkie ciekawsze artykuły w sklepach. Pamiętam potworną kolejkę do "Emilki" po meble. Po telewizory, też. Papier toaletowy stał się już przysłowiowy. A ile satysfakcji po zakupie!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, zdobycie kompletu atrakcyjnych mebli NRD-owskich, albo Jugosłowiańskich było prawie nobilitacją. Wtedy jeszcze nie było kolorowej TV, ale już w połowie lat 80' węgierski "Videoton" za 67 tys. zł. można było po wyjściu ze sklepu od razu sprzedać za prawie pół miliona zł.

      Usuń
  4. Każdy mężczyzna ma swój ulubiony fotel a każdy fotel mógł by opowiedzieć nie jedną ciekawa historię ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczególnie ten fotel, fotografowany przez ponad 40 lat, gdyby umiał mówić ... ;)

      Usuń
  5. Klik dobry:)
    Ilekroć patrzę na modelki w fotelach, od razu włazi mi w oko niesmaczne kolano nad biurkiem w telewizyjnej "kropce nad i". Wczoraj też nad biurkiem górowało na wprost Profesora Glińskiego.
    Przepraszam, że zeszłam na manowce. :)

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolano nie było aż tak niesmaczne jak to co nad nim. Ale ja nawet się ucieszyłem, że wróciły te "nogi", bo po mojej notce (przypadek?), bohaterka przez kilka dni była szczelnie opakowana "od stóp do głów".
      Ale masz rację, to ważne, aby zawsze być we właściwym miejscu i czasie

      Usuń
  6. A na obrazie przypominającym słynne "jelenie na rykowisku" zapomniałeś domalować jelenia. Tylko sama łania??? Phiii...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łania ... ale za to jaka łania!
      A i nóżki jak u sarenki, szkoda, że nie owłosione. ;) :)

      Usuń
  7. Zgodnie z życzeniem wyrażonym gdzie indziej przez Gospodarza, zostawiam tu swój ślad. Zniechęcający, mam nadzieję, do wszelkiej dyskusji, jako że zamieszczone w tym blogu zdjęcia (oraz komentarze tu & ówdzie publikowane przez Autora, zwłaszcza we fragmentach dotyczących innych osób, ich zdolności poznawczych, umiejętności czytania ze zrozumieniem, ukrytych a niecnych zamiarów, itepe) wydają mi się bardzo bezdyskusyjne. Głównie historia fotografii (sic!), porady, wspomnienia z dzieciństwa... Ale i tak najwięcej o różnicy między bonzai a banzai.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam pecha, bowiem Pani też należy do osób, które czytają bez zrozumienia. To nie ja zaprosiłem tutaj Panią, ale "Szczur z Loch Ness" opublikował mój adres URL na blogu Ultry. Proszę jeszcze raz przeczytać odnośny komentarz, albo skrót poniżej:
      "... Szkoda, że będąc na blogu „foto-anzai” nie zostawiłeś tam swojej uwagi. Wtedy moglibyśmy spokojnie wymienić uwagi nie angażując innych Czytelników tego bloga..."
      który jest odpowiedzią do "Szczura ..." i zastanowić się kto kogo, i gdzie zapraszał.
      Rozumiem jednak, sądząc po tym chaotycznym wpisie, że ma Pani głębsze kłopoty z percepcją i wyrażaniem swoich emocji, dlatego proponowałbym, aby na przyszłość, tak na "dzień dobry" nie obrażać nie znanych sobie osób, przekręcając ich nicki, bo to jest dość prymitywne. Nie stać Pani na więcej?
      Może jednak "Szczur z Loch Ness" miał rację, że ten blog powinienem opatrzyć opcją: "Dla dorosłych"?

      Usuń
    2. ...o różnicy między bonzai a banzai.. O Pańskim nicku ani słowa, naprawdę. Wszelkie podobieństwo do niego jest przypadkowe.
      A przyszłam bez zaproszenia: prowadzi Pan, pozwolę sobie przypomnieć, blog ogólnodostępny, w którym komentować może każdy, uznałam więc, że nie jest ono potrzebne.
      Obrażać? Się, jak wnioskuję z Pańskiej reakcji?
      Ujmując zatem rzecz delikatniej: cokolwiek sądzę o tych zdjęciach i ich opisie oraz o komentarzach tu & ówdzie publikowanych przez Pana (do nich się odnosiłam, nie do Pańskiej Nieznanej mi Osoby), niech pozostanie milczeniem.
      I to milczenie - ono przede wszystkim - niech będzie odpowiedzią.
      Over and Out.
      PS Oczywiście, może być też, na przykład, Beaver and Art. Decyzja należy do Pana - Autora i Gospodarza tego bloga.

      Usuń
    3. Blog istnieje kilka lat, więc ktoś, kto przychodząc 1 raz w gościnę, zaledwie po kilkunastu godzinach sporu w innym miejscu, nawiązuje do bonzai (pisownia oryg.!) i banzai, niestety nie kojarzy mi się z hodowlą mini drzewek, lub skokami, tylko raczej z osobistą, dość prymitywną, wycieczką w stronę mojego nicka, niewyszukanego przecież, bo będącego skrótem imienia i nazwiska.
      Co do zdjęć, to - poza rejestracją niektórych zjawisk atmosferycznych - nie publikuję i nie wykonuję jako takich. To co zamieszczam to zdjęcia retuszowane wykonane przeze mnie, lub moich przodków, w latach 1882 do 1988 r. Nie są to jednak zdjęcia a raczej obrazy, pod każdą taką notką zamieszczam zresztą kategorię, tutaj FOTOMONTAŻ.
      Dlatego nie chodzi mi o ocenę jakości zdjęć, ale o ocenę klimatu, środowiska, środków technicznych, i ogólnych założeń kompozycyjnych towarzyszących wykonywaniu tych zdjęć w danej epoce. Z tych samych powodów na blogu zamieszczam głównie WADLIWIE wykonane przeze mnie zdjęcia, z opisem błędu.
      Wolałbym, aby zamiast epatowania j. obcym pojawiła się wymiana prowadzona w j. polskim i bez błędów ortograficznych (przepraszam, ale zbyt długo byłem także nauczycielem). Zakładając, że w ten sposób, nie znając się, wzajemnie się "zresetowaliśmy" decyzję także pozostawiam Pani. Jeżeli to możliwe to proponuję pominięcie Pan/Pani.
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Wstydź się zboczeńcu!
    Beata

    OdpowiedzUsuń
  9. To ja sąsiadka "z garażu ", która podkrada wifi. Czy można się umówić na sesję fotograficzną? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam miłą sąsiadkę.
      WiFi podkradamy sobie wspólnie, bo taki kiepski zasięg, więc nie ma sprawy. Zdjęć już niestety nie robię, ponad 30 lat temu spakowałem niezbędny sprzęt, i nie chce mi się do tego wracać. Ale chętnie podziałam "w oleju", o ile nasi współmałżonkowie się zgodzą. :)

      Usuń