Wykonanie zdjęcia osoby na ciemnym tle zawsze wprowadzało zakłócenia barwne. Powyższe zdjęcie zamieściłem na początku tego postu, zastanawiając się nad ewentualnym wykorzystaniem go w nagłówku. Ciemne tło w fotografii analogowej to zawsze było spore wyzwanie. Od razu pojawiała się konieczność zastosowania silnego oświetlenia, i korelacja tła z obiektem fotografowanym. Idealne tło, to czarna powierzchnia o strukturze nie powodującej odbłysków, ale co zrobić z modelką mającą kruczoczarne włosy, która na czarnym tle staje się ... łysa?
Wracamy teraz do psychologii. Na ogół gdy mówimy o "psychologii zdjęcia" to myślimy o zdjęciach, które potrafią przybliżyć nam sylwetkę psychologiczną fotografowanej osoby. Tym razem chciałbym zwrócić uwagę na psychologiczny aspekt leżący po stronie obiektu fotografowanego i odbiorcy. W poprzednim poście omawiałem kilka problemów związanych z wykorzystaniem światła podczas zdjęć "atelierowych". Były to przykłady negatywne, ukazujące błędy jakie najczęściej są popełniane w początkach tego typu działalności.
Na przełomie lat 1960/1970 amatorska obróbka zdjęć kolorowych pociągała za sobą olbrzymie koszty sprzętowo-materiałowe. Zdjęcie wykonane w tych warunkach było nieraz 7-8 kotnie droższe od wykonanego w zakładzie fotograficznym (tam też zresztą było drogo). Dawało to jednak modelkom. to czego nie mogły uzyskać w atelier fotograficznym - była to pewność, że zdjęcia nieudane zostaną poprawione, albo zniszczone na miejscu. "Sesja fotograficzna" w tym układzie trwała wiele godzin, a nieraz i kilka dni, i siłą faktów obejmowała wszystkie (tak!) domowe czynności. Modelki chciały być obecne przy obróbce od "początku do końca".
Znacznie łatwiej wykonywało się zdjęcia na białym tle. Z lewej strony jedno z pierwszych zdjęć kolorowych wykonane na materiałach ORWO Color. Rok 1971. Była to jedna z najstarszych i najsympatyczniejszych modelek (była też moją wspaniałą instruktorką tańca) jakie miałem przyjemność fotografować. Ja miałem 21 lat, modelka 53. Niezwykle wysportowana, przez całe pozazawodowe życie zachowała idealną figurę. Tego waloru jednak nie potrafiłem przenieść na negatywy i papiery fotograficzne. Dlaczego? Wiem, ale nie powiem.
Mijały lata, zmieniały się modelki, i rozszerzały moje zainteresowania. Gdy zająłem się kulturystyką, w sferze zainteresowań pojawiły się też takie panie jak na zdjęciu obok. Dzisiejsze aparaty cyfrowe z wbudowaną lampą błyskową i podniesioną czułością dają nieograniczone możliwości techniczne. Jednak sama technika to za mało. Takich zdjęć jak z prawej strony - nazywanych "samojebkami" - powstaje każdego dnia niezliczona ilość. Czy jednak ilość przechodzi w jakość?
Jakby zaprzeczeniem dzisiejszej ery cyfrowej jest zdjęcie wykonane w nietypowych warunkach oświetleniowych. Modelka siedząca na fotelu została przypadkowo oświetlona promieniami słońca wpadającymi przez uchyloną roletę. Zdjęcie wykonane na papierze czarno - białym, błyszczącym, twardym, w technice "na wysoki połysk", oddaje znacznie więcej walorów niż skopiowane dzisiaj, i wyświetlone na ekranie komputera. Dlaczego?
Otóż takie zdjęcie trzymane w ręku, z reguły przechylamy w różne strony, co pozwala nam odsłonić, zakryć, albo po prostu lepiej obejrzeć interesujące fragmenty, czasem przysuwamy, czasem oddalamy, czyli poznajemy. Mniej więcej to samo można zrobić z obrazem wyświetlanym na różnych rodzajach ekranów. Widać wyraźnie, że na ekranach typu LCD, lub LED, obraz zyskuje zupełnie inne odcienie, gdy jest oglądany z boku, pod różnym kątem, lub przy różnych ustawieniach jasności.
Posiadaczom starych komputerów wyposażonych w monitory lampowe, t.zw. kineskopy, proponuję wykonanie jeszcze jednego ciekawego eksperymentu. To samo zdjęcie oglądane na "lampowcu" jest już o wiele bardziej stabilne, można je oglądać pod każdym kątem nie powodując zmiany barw, jasności, czy oświetlenia. Te cechy powodują, że w grafice komputerowej nie ma idealnych rozwiązań w zakresie wyświetlania obrazów. Jest jak w życiu, wszystkiego należy zażywać z odpowiednim umiarem, i stosownie do potrzeb.
PS. Oczywiście zdjęcia, jak zwykle, są digitalizowane, korygowane barwnie, skalowane, itd, co w efekcie zmniejsza ich wartość artystyczną - za co ponownie przepraszam Czytelników. Mam nadzieję, że dalej będzie prościej, i przyjemniej, bo jesteśmy "już" w latach 80/90 ub.w,. gdzie zaczyna królować fotografia masowa.
.
.