poniedziałek, 9 listopada 2015

W poszukiwaniu upiora z magla

Jak już wcześniej wspominałem kilka miesięcy temu w archiwach rodzinnych natrafiłem na stare negatywy zdjęć wykonane w latach 1920-1960. Podziwiam intuicję ojca, który sterty nieudanych plików zdjęć negatywowych nie zniszczył, i nie przeznaczył do ponownego wykorzystania, co musiałoby spowodować utratę historycznych już obrazów, bowiem zawodowy fotograf z tamtych lat z reguły usuwał starą emulsję z błon i nakładał nową. Tak więc "odłożone na zaś" przez mojego ojca negatywy przetrwały do lepszych czasów, którymi wydawała się t.zw. "Złota Epoka Gierka".















Posiadając już lepszy sprzęt laboratoryjny i udoskonalone odczynniki fotochemiczne spróbowałem w połowie lat 70' ub.w. odtworzyć nieudane (prześwietlone, lub niedoświetlone) technicznie zdjęcia. To było dość znane zjawisko, wśród amatorów fotografii ub. wieku, gdy po odebraniu wywołanej błony dowiadywaliśmy się, że z 36 klatek wywołanego filmu dobrych jest tylko kilka. Niestety z moich odnalezionych negatywów także nie udało się nic "wyciągnąć". Emulsja jaką zrobił mój ojciec była, albo za bardzo czuła, albo odwrotnie mało czuła i kontrastowa.












Trudno więc dziwić się, że żyłka starego fotografa i obecnego grafika komputerowego "drgnęła", gdy zobaczyłem pożółkłe (oraz zzieleniałe od wzmacniacza miedziowego) poskręcane i pokruszone ze starości negatywy, a na nich archiwalne zdjęcia ze starego domu rodzinnego w którym mieszkaliśmy do 1963 r. Z olbrzymim podnieceniem odkrywałem zatrzymane na celuloidzie obrazy, których nikt wcześniej nie oglądał. Część z nich opublikowałem we wcześniejszych postach.


Przeglądając wszystkie negatywy starałem się znaleźć ślady po starym garażu, który istniał, ale nigdzie go nie było widać na zdjęciach.

Nie było go na zdjęciu wyżej 1227 a1 (wiosna 1951 r.), bo tam, gdzie powinien być, kadr z lewej strony okazał się za krótki. Na zdjęciu ja z siostrą, oraz mama też ze swoją siostrą.













Podobnie było ze zdjęciem 1205 a1 (początek lata 1952 r.). Tu, z lewej strony, powinna być druga komórka, ale też jej nie było. Na zdjęciu moja siostra ze starszym kuzynem, oraz ciotkami ze strony mamy.
















Teoretycznie poszukiwany garaż powinien być za plecami osób widocznych np. na zdjęciu niżej 1210 a2 (wiosna 1948 r.), ale i tam widać tylko płot.














Dopiero po kilku tygodniach (każdy negatyw trzeba było wielokrotnie zdigitalizować, aby zobaczyć co w ogóle na nim się utrwaliło) znalazłem! Zdjęcie 1206 a1 po prawej (wczesne lato1954 r.) Stara szopa, całkowita ruina w której przechowywano stare rupiecie, drewno, i wszystko co się nadawało łącznie z nią do opalania w piecu, stała ukryta w chaszczach. To był ten garaż przerobiony po latach na magiel.
















I wtedy kolejne zdjęcie 1211 a2 niżej (wiosna 1948 r.) wyjaśniło dlaczego garażu nie mogłem odnaleźć!
Garaż ukryty był za plecami pozujących do fotografii osób. A więc garaż przetrwał w nienaruszonym stanie do chwili zmodernizowania go na t.zw. magiel. Od tego momentu, t.j. gdzieś od 1953 r. zaczęła się moja największa życiowa przygoda z upiorami. Szopa została w 1954 r. przerobiona na lokal użytkowy, co było dość trudnym zadaniem, ponieważ na terenie  przeznaczonym pod planowaną zabudowę miejską ograniczono możliwość remontów, adaptacji i inwestycji. Udało się jednak obejść przepisy, i w ten sposób pojawił się magiel.


To była jednak tylko połowa zadania, bo zaraz pojawił się drugi problem związany z zakonspirowaniem tego nielegalnego magla. W latach powojennych prowadzenie prywatnej działalności zarobkowej było niechętnie widziane przez władze. Rodzice musieli więc zamaskować komórkę w chaszczach widocznych na zdjęciu "1206 a1". Nie było to trudne, bo wystarczyło pozwolić, aby bluszcz i winogrono spokojnie się rozrastały. Oczywiście do magla ze względów bezpieczeństwa nie miałem wstępu, ale dla mnie 5 letniego już brzdąca, przeszkolonego w obchodzeniu się z prądem, było to dostateczne wyzwanie, aby pomimo zakazów ukradkiem zdobywać zakazane rejony.


Do komórki/magla można było dostać się na wiele sposobów. Najprościej wchodziło się przez okna, które od środka były zamykane haczykiem. W tym celu brałem ułamaną metalową calówkę ojca, wtykałem ją przez szparę, podważałem haczyk i już byłem w środku. Rodzice jednak szybko się zorientowali, że tam wchodzę i postanowili mnie skutecznie postraszyć. Dziadek, który zawsze opowiadał mi zmyślone przez siebie bajki tym razem wymyślił horror i opowiedział jak obok tej komórki rozstrzelano kilkoro ludzi i zakopano ich przed wielu laty. Od tej pory miało tam straszyć.


Podejrzewając, że była to historia mająca tylko mnie odstraszyć ukradkiem nadal chodziłem do magla. Szybko jednak okazało się, że z osobami, które tam chodziły same działo się coś dziwnego, miały przywidzenia, źle się czuły, kiedyś nawet ktoś zemdlał. Któregoś dnia podczas zabawy w maglu nagle zobaczyłem, że tuż nad ziemią pełza dziwna różowo fioletowa poświata. Przerażony uciekłem prawie na oślep. Od tej pory obok magla przechodziłem - a musiałem, bo była to droga do domu - tylko w dzień, a wieczorami tylko w jakimś towarzystwie. Dziwne płomienie jednak pojawiały się nadal.


Prawdopodobnie z tego powodu zacząłem się lekko jąkać. To spowodowało, że razem z ojcem zaczailiśmy się na te dziwne płomienie. Było już szarawo, gdy nagle po naszych plecach przebiegł zimny dreszcz i obaj zobaczyliśmy jak płomienie liznęły ziemię, zatańczyły i na nasz widok schowały się. Dopiero w domu zobaczyłem, że ojciec też przejął się tą sprawą, wyciągnął stare mapy i w pewnym momencie zaczął się śmiać. Okazało się, że w miejscu pojawiających się ogni przebiegał podziemny rów kanalizacyjny, który rozszczelniony wydzielał m.in. metan, i inne gazy, a te z kolei, o ile kogoś nie podtruły, czasami ulegały samozapłonowi.


Wyjaśnienie było proste i przekonywające, gdy ojciec celowo kilka razy "podpalił ziemię". Jednak pomimo tego, że służby drogowe dość szybko usunęły usterkę, to w maglu i obok niego nadal działo się coś dziwnego i było dość nieprzyjemnie. Rodzina, a także zaprzyjaźnieni sąsiedzi nie chodzili tam w pojedynkę. Ale nawet w obecności kilku osób zdarzało się, że ktoś nagle poczuł zimno na plecach, dreszcze, albo duszności, czasem coś spadło, zginęło, albo skrzypnęło, ktoś zasłabł ...


Tajemnica upiora z magla wyszła na jaw dopiero po rozbiórce. W trakcie przygotowywania terenu koparki robiące wykopy pod fundamenty bloków natrafiły na ... szkielety ludzkie sprzed ok. 100 lat. Historycy miasta potwierdzili, że w tych okolicach toczyły się walki powstańcze i na przełomie stycznia /lutego 1863 r. prawdopodobnie zakopano ciała kilkunastu poległych ...


Nie znalazłem na zdjęciach komórki z maglem w całej okazałości, bo od początku była celowo ukryta pod warstwami dzikiego bluszczu, winogrona i zasłonięta krzakami bzu i jaśminu. Spróbowałem jednak odtworzyć to miejsce, łącząc odnalezione zdjęcia z własnymi wyobrażeniami. Gdyby więc wyciąć wszystkie krzaki i drzewa to schowany w nich magiel mógł wyglądać mniej więcej tak:
1353 a4 poniżej (fotomontaż plus symulacja komputerowa).


Teraz, po ponad 50 latach, historię tę wspominam z rozrzewnieniem, ale i daleko idącą refleksją. Miejsce zamieszkania zmieniłem trzykrotnie, ale dość często odwiedzam rodzinne miejsce. To zdjęcie "17 a7"
jest autorstwa Google, blok stoi tam gdzie stał nasz rodzinny dom, magiel stał na miejscu oznaczonym żółtą elipsą.


Jak widać nie zmieniło się zbyt wiele także w otoczeniu. Kamienica widoczna na zdjęciach z lat 50' ub. wieku stoi nadal, na zewnątrz wymieniono tylko okna i zamalowano mur farbą olejną zakrywając wulgarne napisy. Zdjęcie 17 a2 poniżej.
To stało się dopiero po wejściu Polski do Unii i dzięki temu Polska "nie jest w ruinie".


Scieżka nad byłym cmentarzowiskiem, zdjęcie "17 a7", jest dość często uczęszczana, bo skraca drogę do sklepu, jednak, co zauważyłem osobiście i dowiedziałem się od starszych mieszkańców, po zmierzchu trudno tu spostrzec żywego ducha. Żywego ... ;)
.

25 komentarzy:

  1. Niesamowita robota - odgrzebać nie tylko stare fotografie ale je jeszcze reanimować a przy okazji spory kawał historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy bym nie pomyślał nawet, że to taka pasjonująca robota. To czysty "Powrót do przeszłości", obejrzeć obrazy, których nikt przedtem nie oglądał. Nie wiem co zrobić z resztą zdjęć, opublikować, zarchiwizować?

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Opublikować nie bardzo mogę, bo nie mam zgody. Część zdjęć jest z okresu okupacji, tam ukrywały się różne osoby. Na blog będę wrzucał to co można. Zdjęcia są bardzo kiepskiej jakości, bo przecież były do wyrzucenia.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Tak samo jak Ty pomyślałem w pierwszej chwili, gdy pierwszy negatyw odwróciłem na pozytyw, a potem zacząłem wyciągać cienie i światła. Niestety jest to robota żmudna, odpowiedzialna i wymagająca zastanowienia. Nie wiem przecież, które zdjęcia ojciec wyrzucił, a których nie chciał ujawniać?

      Usuń
    6. Ja wiem tyle lat po wojnie? Ja bym to publikował.

      Usuń
    7. Niektóre ze zdjęć są jeszcze z czasów przedwojennych, zobacz zresztą sam na ostatniej notce.

      Usuń
  2. Ale ci się trafiła jurorka na poprzedniej notce
    Ryszard

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie żartuj z niebożęcia. przyszło, napisało jak umiało, a że szkoły nie kończyło to i błędów narobiło. O spójności, gramatyce, i logice nawet nie wspomnę ... z litości. Spuśćmy na to zasłonę miłosierdzia.
      Swoją drogą to zastanawiam się, dlaczego ludzie nie korzystają z edytora? A może i korzystają ... tylko jak im się wyświetli na czerwono "bonzai" to i tak nie wiedzą co poprawić. Za blondynkami nie trafisz.
      Ale fakt, trzeba mieć samozaparcie ...

      Usuń
    2. To ja już nie będę komentować. Nigdzie. Skoncentruję się na malowaniu. To mi jeszcze wychodzi.....być może.

      Usuń
    3. Maradag komentuj, bo robisz to super.
      Niebożęcie przyszło na poprzednią notkę "Między zdjęciem, a obrazem" i napisało jak umiało, niegramatycznie, nielogicznie i z błędami ortograficznymi.

      Usuń
    4. O, no to "narobiłam hałasu".....a to tylko dlatego, że moja "niewiara" w siebie jesienią jest ogromna.

      Usuń
    5. Hałasu narobili inni wchodząc z buciorami do łóżka, ale czego wymagać od tego typu prymitywnych ludzi.
      Tak przy okazji. Chyba na fejsie widziałem Twoje zdjęcie, i jeżeli dobrze zapamiętałem to jesteś brunetką, albo ciemną "szatanką"?
      W ogóle to cieszę się, że zajrzałaś, bo to znaczy, że "Waryńskiego" mi wybaczyłaś?

      Usuń
    6. Ja łatwo wybaczam :-)
      Aktualnie jestem ruda..... ale generalnie szatynka. W każdym razie "ciemna" z natury :-). Blondynką też bywałam, ale mi nie pasuje.....do mojej "szatyńskiej" urody (nie mylić z "szatańską") :-)
      I ja się cieszę, że się cieszysz. A w ogóle, to jak ci się mój ostatni obrazek podoba?

      Usuń
    7. Pisałem taką ocenę ogólną, bo zauważam, że coś się zmienia, odchodzisz od szpachelkowania, i trochę lecisz w kubizm (oczywiście to nie ostatni obrazek), połączyłem to z innymi elementami, kliknąłem enter, i komentarz poszedł ... do wirtualnego świata, bo akurat telefony nie działały. Przeszukuję teraz sieć, więc lada chwila go dostanę i zaprowadzę do Ciebie.

      Usuń
    8. Jestem bardzo ciekawa Twojej oceny. I cieszę się, że znalazłeś czas na "analizę" moich obrazków. To, że maluję różnymi technikami, to nawet nie są moje poszukiwania. To jest już "znalezione" i zależne od: tematu, nastroju, wizji, chwili czy snu (jak w ostatnim wypadku).

      Usuń
  3. Zostałeś fotodedektywem rodzinnym! Brawo! Super robota.
    Trochę rozczarował mnie fakt, że jednak nie było w maglu ducha. Samozapłon metanu? To brzmi obrzydliwie racjonalnie:))
    Duch w maglu - to jest dopiero historia!
    Stare zdjęcia i pokazane na nich dawne życie ludzi są rozczulające: kąpiel w balii i moje ulubione, pozwijane na nóżkach, rajstopki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bet, wiedziałem, że Tobie nie dogodzę. :) Swoją drogą to nawet nie wiesz ile mnie kosztowało to wejście do domu po zmierzchu. Ale się nauczyłem, czekałem aż ktoś będzie szedł ulicą i biegiem przelatywałem te 20 metrów do domu, potem już się nie bałem, gdy ojciec wyjaśnił sprawę.
      A zdjęcia? No właśnie, pokazują dawne prywatki domowe, rozbawionych gości "pod wpływem", panie w intymnych strojach i bez, ojca, gdy mnie przewija w obrus, itd., ... to trochę krępuje.
      Ale będzie jeszcze sporo atrakcji.

      Usuń
  4. Niesamowite! Jestem pełna uznania - bo ten Twój blog też jest bardzo ciekawy i oryginalny.

    Mam bardzo stary album i przeglądam zdjęcia moich rodziców i dziadków. Pewnie każde też ma swoją historię , ale muszę sobie przypomnieć co mi kiedyś Mama opowiadała.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko, dziękuję za przychylną opinię, tym bardziej, że nie wszystkim ten blog przypadł do gustu, ze względu na tematykę "Erotyka" (z prawej strony w Kategoriach). Na blogach, na których także bywasz jestem zboczeńcem, a te panie, widoczne wyżej, sfotografowane prawie 70 lat temu to "gołe baby", szczegóły tutaj:
      http://szczur-z-loch-ness.blog.onet.pl/2015/11/09/na-okolicznosc-bo-okolicznosci-sprzyjaja/#comments
      Te negatywy, a jest ich kilkaset, jako nieudane, były przechowywane do ponownego wykorzystania po nałożeniu emulsji światłoczułej. To była decyzja mojego nieżyjącego ojca i teraz naprawdę nie wiem, czy mogę je publikować.
      A'propos "gołych bab" to są to zdjęcia fotomodelek robione w latach 1960-1980 (zamazane twarze), lub obrazy/fotomontaże. Daleko, b. daleko mi do F. Starowiejskiego, którego też okrzykiwano zboczeńcem, ale dzięki temu hejtowi spróbuję całkowicie przerzucić się na malarstwo i grafikę.

      Usuń
    2. Opinię o blogu zawsze sobie wyrabiam sama. I nie kieruję się niczyimi opiniami.
      :-)

      Usuń
    3. Dziękuję Stokrotko, tego zresztą byłem pewien, nie chciałem Cię tylko narażać na jakieś przykrości. :)

      Usuń
  5. Faktycznie z tymi falami morskimi coś nie wyszło. Poza tym super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wyszło. Dlatego musiałem ten niedokończony obraz szybko oznaczyć i opublikować. Tylko z tego powodu ta "goła pani" się tutaj znalazła, zamiast wisieć gdzieś na ścianie jako olej. ;)

      Usuń