Na jednym z egzaminów kwalifikacyjnych jakie odbyły się w lutym tego roku, grafikom komputerowym zadano prosty temat: Na podstawie własnego portfolio utworzyć obraz składający się z min. 3 elementów innych obrazów (w tym jeden nadający się do t.zw. "blue screen"). Czas - 40 minut. Wyszło to co powyżej. Niestety zabrakło czasu na wygładzenie konturów (prawa pierś i biodro), a komisja w takim stanie pracy nie zaliczyła.
Kolejne zadanie to: W ciągu 30 min. z dowolnego zdjęcia wyciąć podświetlany obraz. Przeznaczenie - gry komputerowe.
Podobnie potoczyło się z drugą pracą (obraz wyżej "1136 f1"). Tutaj chodziło o przekształcenie obrazu/zdjęcia na obraz nadający się do drukowania w 3D (symulacja obrazu olejnego). Czas - 30 minut. Ćwiczenia też nie zaliczyłem, ale jako jednemu z kilku (na ponad 60 osób) zdających, mój obraz wydrukował się bezbłędnie.
W ostatnich dwóch zadaniach ("1136 n1", i zdjęcie obok) decydowała kolorystyka, która powinna być odstraszająca. Czas wykonania 2x15 minut. Przeznaczenie - komiksy SF. Tutaj poległem na niezrozumieniu tematu.
Z egzaminu wyszedłem rozczarowany, głównie dlatego, że zabrakło czasu do dokładnego wykończenia grafiki. Po za tym na sali byłem jednym z najstarszych (wice lider) grafików. Tym bardziej mile zaskoczył mnie telefon na początku czerwca zapraszający na rozmowę kwalifikacyjną. Okazało się, że egzaminu nie zdałem (tego akurat się spodziewałem), ale firma chętnie by mnie zatrudniła na stanowisku HR, bo dokładnie prześledziła moje CV. No i tak zakończyła się moja kariera grafika komputerowego. Ale co tam, ważne, że wydrukowany obraz "1136 f7" sprzedał się za całe 46 zł., z czego ok. 30 zł. trafi do mojej kieszeni. Na pocieszenie przypominam sobie jak w 1993 r. wygrałem konkurs na szefa kadr (wtedy jeszcze nie było HR-owców) w elitarnej łódzkiej firmie. Jednak już po kilku tygodniach dyrektor stwierdził, że kadrowców może mieć na pęczki, ale woli elektronika, który jest informatykiem. No i jak tu budować karierę zawodową?
.
Meandry życiowe faktycznie zastanawiające, zaś do grafiki, zwłaszcza tej twardej "wytnij, wklej, przekształć" to potrzeba ludzi z mentalnością cyfrową. Starsi "tłumaczą" sobie na język grafiki komputerowej czynności znane z ciemni i atelieur a młodsi tamtych nie znaną więc to co robią jest dla nich naturalne niczym język migowy dla głuchoniemych.
OdpowiedzUsuńGeneralnie masz rację, firma zakładała, że zgłoszą się młodzi wiekiem, a starzy doświadczeniem graficy. Na ponad 60 osób zdało tylko 3 w wieku 40-50 lat. Młodzi otrzaskani np. z Photoshopem odpadli. Nie mogło zresztą być inaczej, bo programy malarskie, np. z serii: ...Rage, ...Weaver, i ...Xara, nie mają funkcji: "wytnij, wklej, przekształć" . Tam wszystko, po za pierwszym pobraniem obrazu, wykonuje się ręcznie. Liczy się pomysł i wyobraźnia, a tego młodym zabrakło, starym zaś wysiadały oczy.
UsuńNo i bardzo dobrze, że "starzy" nie nadążają. Ktoś musi być normalny na tym świecie:))
OdpowiedzUsuń... wolałbym być "nienormalny", ale nie te lata, nie te oczy ...
UsuńHi, hi... No i jak tu budować karierę zawodową? Na pewno nie na obrabianiu kobiet, o! Protestuje, o! :) :)
OdpowiedzUsuńTrudno nazwać to budowaniem kariery zawodowej, ja już tylko patrzę, aby za szybko nie spadać. ;)
Usuń