Na wspaniałym blogu, na którym do tej pory autorka prezentowała głównie przyrodę i krajobrazy, zaczęły pojawiać się zdjęcia wnętrz zabytkowych budowli. Trudny temat, ale wykonany niezwykle uroczo.
Ponownie więc zapraszam na stronę znanego już bloga:
gdzie można między innymi zobaczyć taki oto piękny widok.
Z wielu innych zdjęć autorki Akwamaryny wybrałem dwa, które rozmnożyłem tak, aby ponownie zaproponować zabawę. Tym razem nie warto szukać szczegółów, bo są one aż nadto widoczne (dlatego umieściłem zdjęcia obok siebie). Generalnie chodzi o wymowę całego zdjęcia i cel dla jakiego je wykonaliśmy. A więc odkrywamy cel dla jakiego poniższe zdjęcia zostały zmodyfikowane.
Dla ułatwienia rozwiązania zagadki poniżej przedstawiam swoje zdjęcie plafonu wykonanego w 1967 r. w Gdańsku (dotychczas nigdzie nie publikowane).
Zdjęcie to zapoczątkowało moją karierę, wówczas niespełna 17-letniego fotografa wnętrz. Oczywiście dla profesjonalnego zastosowania (przewodnik turystyczny Gdańska drukowany przez "Orbis") musiałem jeszcze wykonać wiele korekt, ale szczegółów już nie będę zdradzał ... bo zagadka, zaproponowana na wstępie, byłaby zbyt łatwa. A więc zapraszam do zabawy.
Dodatek: 28-06-2013 godz. 19:10
--------------------------------------------
"Walące się" do tyłu wysokie ściany (głównie kościoły) można "prostować" na różne sposoby. Najlepsze, i jednocześnie najdroższe, to aparaty z wzajemnie przesuwaną wobec siebie matrycą i optyką. Cena takich aparatów to ok. 3/4 średniej klasy samochodu. Nieco tańsze są oprogramowania graficzne, stosowane głównie w produkcji filmowej. Najtańsze to kiepsko opłacany grafik komputerowy. Stosując ten ostatni wariant wyprostowałem filar walącej się ściany (oczywiście dla celów poglądowych brak odpowiednich wykończeń).
Skoro Ezakia już czai się z odpowiedzią, więc wyjaśniam, że pierwsze od lewej strony zdjęcie to autentyk, oddający wrażenia autorskie, i zaliczany do dokumentalistyki. Zdjęcie środkowe to próba wyretuszowania tych elementów, które mogą zakłócać właściwy odbiór. Jak alElla zauważyła organy zapewne zainteresują muzyka, srebrne lichtarze złodzieja, dyfrakcja światła fotografa, księga gości historyka, itd. itd. Zdjęcie z prawej to forma końcowa, a więc wykadrowanie i powiększenie właściwego motywu obrazu.
Oczywiście wszystkie te operacje powinniśmy wykonać w momencie robienia zdjęcia, ale to już temat na kolejny post.
Dodatek: 28-06-2013 godz. 19:10
--------------------------------------------
"Walące się" do tyłu wysokie ściany (głównie kościoły) można "prostować" na różne sposoby. Najlepsze, i jednocześnie najdroższe, to aparaty z wzajemnie przesuwaną wobec siebie matrycą i optyką. Cena takich aparatów to ok. 3/4 średniej klasy samochodu. Nieco tańsze są oprogramowania graficzne, stosowane głównie w produkcji filmowej. Najtańsze to kiepsko opłacany grafik komputerowy. Stosując ten ostatni wariant wyprostowałem filar walącej się ściany (oczywiście dla celów poglądowych brak odpowiednich wykończeń).
Skoro Ezakia już czai się z odpowiedzią, więc wyjaśniam, że pierwsze od lewej strony zdjęcie to autentyk, oddający wrażenia autorskie, i zaliczany do dokumentalistyki. Zdjęcie środkowe to próba wyretuszowania tych elementów, które mogą zakłócać właściwy odbiór. Jak alElla zauważyła organy zapewne zainteresują muzyka, srebrne lichtarze złodzieja, dyfrakcja światła fotografa, księga gości historyka, itd. itd. Zdjęcie z prawej to forma końcowa, a więc wykadrowanie i powiększenie właściwego motywu obrazu.
Oczywiście wszystkie te operacje powinniśmy wykonać w momencie robienia zdjęcia, ale to już temat na kolejny post.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńAutorka zdjęcia przecież napisała, co chciała pokazać.
Na jednej ze ścian bazyliki umieszczono epitafium - płaskorzeźbę z brązu - ku czci ks. Prymasa Stefana Wyszyńskiego, ufundowane i poświęcone 22 maja 1982 roku przez bp. warmińskiego Józefa Glempa.
To co mamy zgadywać?
Że organy widać przy okazji? Nie są na pierwszym planie, więc - jak dla mnie - swoim dźwiękiem nie zagłuszają tematu.
No tak, ale ja nie pytałem o to co chciała pokazać autorka (bo to już wiemy), tylko o to co chcieli pokazać inni hipotetyczni autorzy po "cudownym rozmnożeniu zdjęć". Ale jak jesteś tak wojowniczo nastawiona to zabawa się nie uda. Więc odpowiem jeszcze jednym zdjęciem, o ile zdążę (nie wiem czy warto, bo głowy tulipanów przywróciłem ...).
UsuńJakie wojowniczo? Nie zrozumiałam, o co Ci chodzi. Zresztą nie pierwszy raz - ja ciemna masa - nie rozumiem treści notki u Ciebie. Dopiero w komentarzach, coś niecoś mi się rozjaśnia, jak już wszystkie soki z Ciebie wyduszę, hi, hi...
UsuńDuś dalej. ;) Sok na pewno wyjdzie.
UsuńCo do tych moich notek to z góry przepraszam, bo faktycznie jak piszę prosto to dostaję e-maile, że to pierdoły, jak rozwijam tekst to staje się nudny, albo dochodzi do nieporozumień. Próbuję i uczę się jak to wypośrodkować, ale nie zawsze wychodzi.
Wieeem, wieeem ... ale nie powiem jak szefowa wyrzuciła Cię z gabinetu, a za Tobą Twoje zdjęcia.
OdpowiedzUsuńEzakia
No fakt. Wyleciałem, bo wyciąłem ze zdjęć nie to co trzeba. Od tego czasu wycinanki robię już tylko na swoich zdjęciach.
UsuńStrach Ci dać portret do obróbki, bo jeszcze wyciąłbyś nie to, co potrzeba. Np. zamiast włosy w nosie, rzęsy czy inne włosowe dekoracje :)))
UsuńNajchętniej wycinam numery. ;)
OdpowiedzUsuńJa się nie czaję tylko strzelam: chodzi o element w formie krzyża. Z fotografii trudno odczytać czyj wizerunek jest tam ujęty. Wiem /z treści bloga autorki zdjęcia/ ale tu nie powiem.
OdpowiedzUsuńWygrałam?
Bet, nie tylko wygrałaś, ale też słusznie zwróciłaś uwagę na to, że nawet moje zabiegi wyeksponowania głównego motywu nie są wystarczające w tym przypadku. Wyczerpujące by było zdjęcie wykonane na wprost krzyża, ukazujące wszystkie szczegóły (zdjęcie, nazwisko, data), czyli coś z pogranicza zdjęcia reprodukcyjnego. Myślę jednak, że to co przedstawiła Akwamaryna jest najbardziej naturalne i ujmujące, bo w pełni oddaje klimat miejsca.
UsuńTrudno mi sobie przypomnieć dlaczego zdjęcie zrobiłam z ukosa, możliwe, że nie miałam dostępu, albo trudno mi było w całości złapać epitafium stojąc na przeciwko, dziura w pamięci, możliwe też, że inaczej padało światło i stąd moje ustawienie:)
UsuńTo zawsze jest dylemat twórcy. Co pokazać, jak oddać klimat, i nastrój chwili? Ja na Twoim miejscu bym zrobił chyba to samo. Często zresztą łapię się na tym, że podobnie widzimy ten świat.
UsuńZ tych moich "przeróbek" Twojego epitafium najbardziej bogate w treści jest właśnie to Twoje oryginalne. I tylko podpis pod zdjęciem skłania do przemyśleń.
Ja byłam pierwsza, i też się nie czaję. Czekam tylko aż Anzai dysponując taką wiedzą przyzna się za co wyleciał od szefowej.
OdpowiedzUsuńNo dobra, niech już będzie (może nikt tego nie przeczyta). Nad korektą 2 zdjęć siedziałem kilkanaście godzin w nocy. Nad ranem skasowałem te poprawione, a do druku poszły te które miały być poprawione ...
UsuńAnzai, zdjęcie kaplicy i mnie się podoba, nawet bardzo! :)
OdpowiedzUsuńDo tego poniżej i ja miałam zastrzeżenia, ale to dopiero początki. Jeszcze gubię się w fotografii innej niż natura:)
Poprawiłeś na medal, ale nawet nie wiesz ile starań było z mojej strony, żeby złapać światło na organach:)).
Przy wysokich elementach (trzecie zdjęcie) tworzą się skosy, tu widzę, jak lepiej zbliżyć się, i skupić się na mniejszej ilości elementów.
Pozdrawiam serdecznie
Robisz nastrojowe wnętrza, dlatego warto koło nich popracować. Taki sam efekt "prostowania murów" można było uzyskać wykonując zdjęcie specjalnym aparatem, ja tylko chciałem pokazać, że korekta możliwa jest także na drodze grafiki komputerowej.
Usuń