O problemach związanych ze stosowaniem obiektywów szerokokątnych, które zniekształcają nam perspektywę, pisałem już wielokrotnie. I także wielokrotnie podawałem sposoby usuwania tych zniekształceń. Przyznaję, że nowoczesne aparaty wbudowane do t.zw. "srajfonów" wyposażone w aplikacje usuwające te niedoskonałości zniechęciły mnie do kontynuowania tego tematu. Zaszły jednak pewne zmiany. Zauważyłem bowiem, że użytkownicy aparatów dobrze wyposażonych w zmiennoogniskową optykę nie korzystają z oferowanych im udogodnień. I mają rację. Automat, awansowany do miana "Sztucznej Inteligencji" robi swoje, ale inaczej "widzi" otoczenie. Jest to temat raczej z obszaru psychofizjologii więc na razie powracamy do tradycyjnych metod poprawiania naszych zdjęć.
To zdjęcie jednej z ulic Cuenki, miasta o zaludnieniu ok. 600 tysięcy mieszkańców:
znalazłem na blogu zaprzyjaźnionego Polaka, aktualnie mieszkającego w Ekwadorze. Polecam ten blog m.in. z uwagi na niezwykle ciekawe tematy poruszane z perspektywy obywatela innego kraju:
https://widzianezekwadoru.wordpress.com/
A, że barwnym opisom Ekwadoru towarzyszą niemniej barwne zdjęcia, pozwoliłem sobie kolejny wykład o zasadzkach czyhających na fotografa, podbudować konkretnym zdjęciem wykonanym przez tego autora.
Jak widać na powyższym zdjęciu widok kóz dojonych dla sprzedaży koziego mleka jest niecodzienny i godny uwiecznienia. Niestety "walące" się budynki z lewej i głównie z prawej strony skutecznie odciągają uwagę od głównego "koziego" tematu. Usunięcie tych mankamentów jest dość łatwe przy użyciu jednego z najprostszych programów graficznych, czyli "GIMP-a". Sfotografowane w tle budynki prostujemy wyciągając perspektywę, na razie tylko z prawej górnej części zdjęcia:
a następnie ... No i właśnie dalej jest kilka sposobów w zależności od tego jaki efekt chcemy osiągnąć. Jeżeli znajdę odpowiednie zdjęcia i uzyskam zgodę autorów to omówię ten temat w kolejnym poście. Tutaj, w przypadku ekwadorskiego zdjęcia wybrałem ten najprostszy sposób - bo nygus jestem - czyli wyciąłem poprawione do pionu budynki i wkleiłem je do bazowego zdjęcia:
Oczywiście ta metoda wymaga jeszcze "domalowania/dorysowania" brakujących fragmentów zdjęcia, ale w sumie pozwala na mniej więcej prawidłowy odbiór głównego "koziego" tematu.
A teraz wnioski jakie nasunęły mi się, gdy tak wyrafinowana technologia wdarła się do naszych aparatów telefonicznych. Przeróbka opisywanego zdjęcia zabrała mi kilkanaście minut (bo dawno już tego nie robiłem), natomiast to samo aparaty nowszych generacji przetwarzają w tysięcznych częściach sekundy. Dlatego już nie bójmy się robić t.zw. "mordoobrazków" na których największą częścią twarzy jest ... nasz nos. Także krajobrazy nie muszą się już zaokrąglać na brzegach zdjęcia. I nawet Ziemia, dla "płaskoziemców" staje się płaska, ale czy nadal jest to wierne, lustrzane odwzorowanie rzeczywistości?
Epoka rzeczywistości rozszerzonej (wirtualnej), elektronicznie serwująca nam widzenie maksymalnie zbliżone do rzeczywistego zakłada pewne uwarunkowania kompozycji obrazu. I tak jak dla zdjęć i obrazów przyjęto stosunek wysokości obrazu do jego szerokości 3/4 (co wynika z nałożenia się dwóch okrągłych obrazów z naszej siatkówki oka), tak i dla zmienno ogniskowych obiektywów przyjęto pewne kryteria, Z tych względów na poszatkowanym liniami ekwadorskim zdjęciu obok przedstawiłem rozkład perspektywy pionowej (vertical czerwone linie) i poziomej (horizontal linie żółte). Linie te powinny przecinać się najlepiej w wirtualnych punktach poza obszarem obrazu. Uogólniając, dla optymalnego odwzorowania pomiędzy obrazem i zdjęciem punkt vertykalny (A) nie powinien być mniejszy niż ok. 5-6 wysokości obrazu, dla punktu horyzontalnego kryteria są mniejsze i punkt przecięcia może nawet pojawiać się w obszarze obrazu. Dlaczego te założenia są tak istotne w odbiorze obrazu/zdjęcia? Otóż z przebiegu linii czerwonych i żółtych można z dużym prawdopodobieństwem wywnioskować, że robiący zdjęcie miał ok. 180 cm. wzrostu i na tej mniej więcej wysokości znajdował się aparat, ogniskowa aparatu wynosiła od 22 do 28 mm, a optymalne położenie aparatu (bez zmiany odległości) powinno znaleźć się na wys. ok. 3m. Nie muszę chyba przekonywać, że - na szczęście - tymi założeniami nie przejmują się fotografujący. I dlatego pewnie mamy takie ładne i ciekawe zdjęcia.